Edward Dwurnik i Joanna Mieszko-Nita

Strona główna » Imprezy Dodano: 2018-04-19

Edward Dwurnik i Joanna Mieszko-Nita

Wernisaż: czwartek, 26 kwietnia 2018 / godzina 19.00 / Galeria STALOWA, ul. Stalowa 26 / wstęp wolny

Wystawa trwa do 29.05.2018

 

O tym, że Edward Dwurnik jest jednym z największych i najpopularniejszych polskich malarzy współczesnych, nawet nie trzeba pisać, bo i tak wszyscy o tym wiedzą. Wiedzą też, że w tym roku Mistrz Edward obchodzi jubileusz 75-lecia urodzin. Nie wszyscy jednak pamiętają, że dokładnie 5 lat temu to jego wystawa pt. EDWARD DWURNIK NAD MORZEM zainaugurowała działalność Galerii STALOWA. By uczcić tego wielkiego Artystę, jego 75-lecie oraz nasz skromny jubileusz, zaprosiliśmy go z wystawą nowych obrazów.

 

Gdy spotkaliśmy się parę tygodni temu w jego pracowni na warszawskiej Sadybie w obecności Joanny Mieszko-Nity i Krzysztofa Fabijańskiego, Edward, długo-siwowłosy, z lekko rysującym się brzuszkiem, wykrzesał ze swoich zmęczonych oczu błysk pozytywnych uczuć z racji spotkania po latach, i od razu, jak to on, przeszedł do rzeczy. Bo przyjechaliśmy z Fabijańskim ustalić szczegóły wystawy w STALOWEJ. „Wystawa OK, ale wspólna z Joanną Mieszko-Nitą, i pokazujemy cykle obrazów czarno-białych” – rzekł znienacka. „Czarno-białych?” - ledwo powstrzymałem zdziwienie, gdyż tak ad hoc nie przypominałem sobie zbyt wielu takich jego prac, choć z drugiej strony ucieszyłem się, że proponuje coś nowego. „Tak, czarno-białych” – powtórzył i wskazał na kilka średnio formatowych płócien ustawionych w kącie, a po chwili wyciągnęliśmy z Panią Joanną jeszcze jeden z podręcznego magazynu - większy, zachwycający obraz „Galicja” z 2016, który zdobi zaproszenie i okładkę katalogu STALOWEJ.

 

Większość prac wybranych na wystawę pochodzi z 2016 i są to „Miasteczka” - widoki Szczecina i Gdańska, co sugerowałby, że powstały podczas wspólnych podróży z Panią Joanną. Jest też Wawel i warszawski kościół św. Anny. A dzień po naszej wizycie w pracowni, Artysta wyciągnął z magazynu jeszcze jedno czarno-białe płótno, starszy, dobrze znany obraz „Szalom”. Wtedy też przypomniałem sobie prawie czarno-biały cykl „Droga na Wschód”, jeden z najlepszych w jego karierze, witający drugą niepodległość Rzeczpospolitej w 1989 i 90. A więc nie można mówić o zupełnej nowości, zaskoczeniu, lecz raczej kontynuacji dawniejszych czarno-białych wątków.

 

Pani Joanna Mieszko-Nita przygotowała zaś zestaw dużo formatowych obrazów na wpół abstrakcyjnych, ale opartych o widoki miast, głównie Szczecina, skąd pochodzi, ale nie tylko, także np. Krynicy Zdroju, gdzie żył i tworzył Nikifor, Olsztyna i Gdańska. Obrazy te noszą wyraźny ślad Dwurnikowych „Miasteczek”, co do idei, lecz różnią się od nich zasadniczo poetyką (abstrakcja) i kolorystyką (czarno-białą i szarą). Niemniej jednak i cykle obrazów Dwurnika, i zestaw Joanny Mieszko-Nity łączy, jak się zdaje, wspólne źródło inspiracji…

 

By stało się to wyraźniej widoczne, Edward Dwurnik zaproponował, by oprócz najnowszych czarno-białych płócien, przedstawić zestaw kilkudziesięciu jego małoformatowych prac na papierze, opartych o obrazki Nikifora - cyklu powstałego w 2017 pt. „Nikifor Dwurnik - Dwurnik Nikifor”. I jest to, jak się okazało, właściwe dopełnienie całości…

 

„Bo ty już 30 lat temu napisałeś - Artysta zwrócił się do mnie - że bez względu na wszystkie inne cykle moich prac, to cykl „nikiforowych” „Miasteczek” sprawi, że przejdę do historii polskiej sztuki”.

 

Chociaż dzisiaj tak nie uważam, bo jasne jest dla mnie, że cała twórczość Dwurnika sytuuje go w czołówce najważniejszych artystów polskich XX i początku XXI wieku, to jednak odszukałem teksty sprzed 30 lat, gdzie, jako młody, nieopierzony krytyk, pozwoliłem sobie na takie sugestie czy raczej impertynencje, które w dodatku Artysta zapamiętał.

 

Inspiracje Nikiforowe były oczywiste na początku drogi twórczej Dwurnika, ale „Miasteczka” powstają do dzisiaj, ostatnio czarno-białe: „Ciągle mi coś „odbija” – mówił Artysta - i chce mi się namalować jakąś sytuację z lotu ptaka. Jeśli nie mam czasu pojechać i porysować jakiegoś miasteczka, to kupuję kartę pocztową. I co ciekawe, na większości tych kart widać okazały ratusz. Tylko ratusz, mimo że obok zazwyczaj stoi ładny kościół. Rzadko jednak trafi się pocztówka z jakimś kościołem. (…) Tak więc z pocztówki bierze się ratusz, a z jakiejś książki-albumu kościół. Muszę sobie tak radzić i przerysowywać, bo jeżdżenie do każdego miasteczka kosztowałoby mnie zbyt wiele czasu”.

 

Życzymy Artyście zdrowia i siły, także Pani Joannie Mieszko-Nita, a widzów zapraszamy do obchodzącej swoje 5-lecie Galerii STALOWA na wystawę CZARNO-BIALI.

 

Krzysztof Stanisławski