Ośrodek Kultury i Sztuki i Teatr Polski – w podziemiu zapraszają na spektakl o legendzie wrocławskiego teatru, wybitnym aktorze Igorze Przegrodzkim.
„Postać dnia / siedem reakcji na jedno zdarzenie czyli opowieść teatralna o aktorze Przegrodzkim”
reżyseria: Seb Majewski
dramaturgia i archiwalia: Tomasz Jękot
scenografia: Karolina Mazur
obsada: Agnieszka Kwietniewska, Igor Kujawski, Tomasz Lulek, Michał Opaliński, Andrzej Wilk
Daty pokazów:
7 listopada 2018, godz. 19:00
8 listopada 2018, godz. 19:00
Miejsce grania spektaklu:
Sala Laboratorium, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Rynek Ratusz 27, Wrocław (Przejście Żelaźnicze)
Czas trwania spektaklu: 80 minut
Producent: Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu – Instytucja Samorządu Województwa Dolnośląskiego
Projekt jest współfinansowany ze środków budżetu Województwa Dolnośląskiego
Bilety do nabycia :
– na ekobilet.pl
– na godzinę przed spektaklem w Instytut Grotowskiego, Rynek Ratusz 27, Wrocław.
Ceny biletów:
Przedsprzedaż:
35 zł bilet normalny
25 zł bilet ulgowy (studenci i emeryci)
Sprzedaż po 6 listopada:
40 zł bilet normalny
30 zł bilet ulgowy (studenci i emeryci)
Uwaga! bilety/miejsca są nienumerowane
Organizator zastrzega sobie wcześniejsze zakończenie sprzedaży – po wyczerpaniu puli biletów.
Bardzo udana jest pierwsza premiera Teatru Polskiego – w podziemiu. Długo i z niepokojem oczekiwana, spełniła swoje zadanie i przyniosła mnóstwo dobrych emocji.
Wyjątkowa „Postać dnia / siedem reakcji na jedno zdarzenie czyli opowieść teatralna o aktorze Przegrodzkim” po prostu i zwyczajnie wzrusza. Zespół Teatru Polskiego – w podziemiu przypomniał legendę Wrocławia, barwną postać, znakomitego aktora, Igora Przegrodzkiego. Przypomniał w opowieści, która nie jest dokumentem, tylko poetycką refleksją. Nad przemijaniem, pamięcią o aktorze i człowieku. Na szczęście, dzięki przytoczonym anegdotom z czasów Przegrodzkiego, spektakl przypomina też o zabawnej stronie życia i pracy aktora. I jest zupełnie pozbawiony egzaltacji, a o tę nie było trudno.
Niezorientowanym czytelnikom wyjaśniam, czym jest Teatr Polski – w podziemiu: to instytucja stworzona przez zespół twórców niegodzących się na dyrekcję Cezarego Morawskiego, w większości zwolnionych z Polskiego. Długo nie mieli gdzie grać, teraz pracują pod opieką OkiS-u, producenta wydarzenia, w partnerstwie z Instytutem Grotowskiego. Tę premierę wystawili w sali Teatru Laboratorium.
Igora Przegrodzkiego zagrał Michał Opaliński, kreując po mistrzowsku postać mistrza w wielkiej roli, jednej z najlepszych w dotychczasowej karierze. W niczym mu nie ustępuje partnerująca Agnieszka Kwietniewska, grająca drzewo – lipę na wrocławskim placu Kościuszki. To na niej zamieszkał mężczyzna – twórca, który znalazł tu swój dom i miejsce spełnienia. Jednak życie bez problemów nie byłoby życiem w ogóle, więc drzewo niesie je ze sobą. Swego czasu zostało poświęcone przyjaźni polsko-wschodnioniemieckiej i powinno zostać wycięte. A Przegrodzki wycięty wraz z nim, bo czym jest aktor bez swojego miejsca do życia? – Jesteś odważnym człowiekiem i aktorem też. Każde drzewo przyjmie cię z otwartymi ramionami – zapewnia swojego lokatora zagrożona lipa. […]
Na wielu poziomach każdy znajdzie w tym pięknym przedstawieniu coś dla siebie ważnego. Już to dyskretne przypomnienie o zespole, który stracił dom. Albo opowieść o tym, że my wszyscy, odchodząc ze sceny życia, zostajemy zapomniani. „Miało być spokojne dobre życie, a stało się smutnym teatrem”, stwierdza Przegrodzki i nie patetycznie, a zwyczajnie dorzuca: „przecież teatr jest tylko na chwilę”.
Jakie to mądre, ładne i pięknie zagrane. Przez wszystkich: wyraźnie wzruszonego Andrzeja Wilka, zabawnego Igora Kujawskiego, trzymającego formę Tomasza Lulka. Michał Opaliński stworzył wybitną kreację, dobrze zaopiekowany przez Agnieszkę Kwietniewską.
Małgorzata Matuszewska,Recenzja premiery Teatru Polskiego – w podziemiu
Ta pozornie absurdalna opowieść (aktor mieszkający na lipie i broniący jej niczym ekolog Puszczy Białowieskiej kontra bezduszny system z politykiem na czele, który w miejsce argumentów o korniku drukarzu na sztandary wciąga obronę polskich korzeni drzew porastających piastowski Wrocław) kryje w sobie czytelną dla większości widzów poruszającą historię. Lipę zastajemy przy laboratoryjnym stanowisku, bo choć mogłoby się wydawać, że nie robi nic, zwyczajnie sobie rośnie, a tak naprawdę nieustannie dokonuje skomplikowanych procesów oczyszczania atmosfery. Zupełnie jak artyści, których codzienną pracę tak łatwo utożsamiać ze zbijaniem bąków. Zamach na lipę jest i zamachem na teatr, spór o jej korzenie odzwierciedla próby tworzenia nowej narracji historycznej i kulturowej, a wspinaczka Przegrodzkiego po konarach drzewa – pokusę wewnętrznej emigracji i usiłowania zachowania marginesu wolności przez artystę w czasach, kiedy sztuka staje się coraz mocniej podporządkowana politycznym wytycznym. Mimo tych zderzeń skojarzeń to jednak bynajmniej nie polityka jest tu najważniejsza.
Postać dnia jest hołdem złożonym przez artystów wielu pokoleń wielkiemu aktorowi – przez Opalińskiego, który nie zdążył się z nim spotkać, ale który ofiarowuje mu swoją interpretację monologu Zygmunta z Życie snem, w którym wystąpił Przegrodzki w 1968 roku; przez Wilka, Lulka i Kujawskiego, którzy przerzucają się teatralnymi anegdotami; wreszcie – przez Sebastiana Majewskiego, który tę teatralną godzinę spędza pochylony nad stołem, przygotowując pocztówki dla Igora, dla jego przyjaciółki, aktorki Igi Mayr, dla Krystyny Skuszanki i Jerzego Krasowskiego, dla Jerzego Grzegorzewskiego i Jakuba Rotbauma.
Zawierając w sobie ten hołd, przedstawienie Majewskiego jest jednocześnie czymś więcej – rozszerza perspektywę na los artysty i los teatru, na ulotność spektaklu, sławy, talentu, dokonań.