Fragmenty wstępu i rozmowy Łady Dunin Sulgostowskiej-Boguckiej z Michałem Boguckim do katalogu wystawy "POMIEDZY Gierowskim a Nowosielskim"
Foto: Mariusz Dziubiński
W świecie, w którym krzyk jest walutą uwagi, są jeszcze tacy twórcy, którzy wybierają milczenie. Nie z powodu braku głosu, lecz dlatego, że mają coś do powiedzenia. W obrazach. W kolorach. W rytmie linii, który nie prowadzi widza - lecz zaprasza.
"POMIĘDZY Gierowskim a Nowosielskim" to nie deklaracja zależności. To raczej punkt napięcia - miejsce, w którym linie dwóch wielkich nurtów przecinają się z własnym głosem twórcy.
Gierowski, dla którego światło było strukturą malarską. Nowosielski - dla którego światło było metafizycznym prześwitem. Pomiędzy nimi - artysta Michał Bogucki. Jego obrazy nie cytują ani Gierowskiego, ani Nowosielskiego. One z nimi rozmawiają.
ŁB: Najnowsza wystawa wkrótce. Co możesz zdradzić - bez zdradzania zbyt wiele?
MB: Przygotowuję się do tej wystawy już od paru miesięcy. Planujemy otworzyć ją w przyszłym roku. Może na wiosnę...
Mogę powiedzieć jedno, że jest ona dla mnie niezwykle ważna. To duże wyzwanie i ogromny wysiłek twórczy. Dlaczego? Tu muszę zdradzić jej istotę, czyli ujawnić tytuł - "POMIĘDZY Gierowskim a Nowosielskim". Z tymi dwoma magnetyzmami chcę stanąć twórczo gdzieś pośrodku...
ŁB: Twoje obrazy często funkcjonują na granicy symbolu i ciszy. Czy można powiedzieć, że ta wystawa to kolejny rozdział pewnej duchowej opowieści?
MB: Mam nadzieję, że ta opowieść dotrze do widzów i będzie łatwo rozpoznana.
Ostatnie dwa obrazy idą w tę stronę. Na jednym gong rozbrzmiewa nad ciszą, lecz nie jest w stanie jej ugasić. Na drugim cisza dominuje nad dźwiękiem, który jej ulega.


ŁB: Co dla Ciebie - jako artysty z wieloletnim dorobkiem - znaczy dziś wystawa? Czy to wciąż akt otwartości, czy może raczej zamknięcie jakiegoś etapu?
MB: Wystawy, których przecież było bardzo wiele, są dla mnie przede wszystkim spotkaniem z ludźmi, których znałem dawno temu, a w jakiś sposób wpłynęli na moje twórcze losy. Ale istotnym jest to, że każda wystawa zamyka pewien etap twórczości.
ŁB: Tytuł wystawy "POMIĘDZY Gierowskim a Nowosielskim" sugeruje silne napięcie między sacrum Nowosielskiego a abstrakcją Gierowskiego - Czy ten "pomiędzy" to przestrzeń, w której czujesz się dziś najbardziej twórczo obecny?
MB: To są te dwa magnetyzmy, o których wcześniej wspominałem. Przestrzeń między nimi jest bardzo "naładowana" i wymaga szczególnej reakcji. Sacrum właśnie w abstrakcji odnajduje swoje pole i jest najbardziej odczuwalne. Wyzwanie, które tutaj powstaje jest dla mnie naprawdę bardzo wymagające.
ŁB: Czy w Twoim odczuciu malarstwo może dziś jeszcze mówić o duchowości bez patosu? Czy duchowość w obrazie wymaga języka abstrakcji?
MB: Tak, właśnie abstrakcja uwalnia wizję malarską od sentymentalizmu, czyli tego zatrutego ziarna, które naturalizm wsypał w tzw. "sztukę sakralną". Zapełnia ona nadal liczne miejsca kultu. Stawia to przed abstrakcją trudne wyzwanie. To tak, jakby mówić ciszą do niesłyszącego.
ŁB: Czy doświadczenie przemijania, tak mocno obecne u Nowosielskiego, i światłoczułość Gierowskiego są dziś dla Ciebie bardziej inspiracją czy punktem wyjścia do czegoś własnego? Część krytyków zarzuca Ci "zbyt silny wpływ Nowosielskiego". Jak sam na to patrzysz - czy bliskość duchowa z innym artystą musi oznaczać artystyczne naśladownictwo, czy może być formą głębokiego dialogu?
MB: Bardzo chciałbym, żeby to było wyjście, ale to nie jest łatwe. Moje zauroczenie tymi dwoma mistrzami trochę wiąże mi ręce. Czuję, że Nowosielski pokazał mi jedno - w strukturę abstrakcji trzeba włożyć jakiś element rozpoznawalny, jakiś cytat, wtedy wszystko nabiera znaczenia. Gierowski jest od takiego "ułatwienia" wolny i na tym polega jego wielkość.
ŁB: Czy nadchodząca wystawa to próba rozliczenia się z wpływami? A może to afirmacja własnej tożsamości - której źródła są jasne, ale wyraz całkowicie osobny?
MB: Każdy etap, a tak można rozpoznać okres między wystawami, w moim odczuciu jest czymś oddzielnym. Sam odkrywam te różnice. Doznanie przemijania jest czymś istotnym. Mimo, że obydwaj mistrzowie już odeszli z tego świata, magnetyzmy ich twórczości trwają wokół nas nadal. Przyciągają nie tylko mnie, ale też innych twórców, którzy bardziej lub mniej jawnie podążają ich śladami. Tak było dawniej i tak jest dziś.
Wieczór autorski Józefa Orła
Ksawery Kirklewski
Rozmowa z artystami i oprowadzanie ze Svenem Spiekerem
Michał Bogucki
Co znaczy widzieć osobę w drugim człowieku?
Dobrissimo! Opera od kuchni. Aleksandra Kurzak i Marzena Rogalska zapraszają
Skarbce, czyli od splendoru po "świątynie sztuki” - spotkanie
Najnowsza płyta Sławka Uniatowskiego
Filip Springer w Krośnieńskiej Bibliotece